Powrót do listy Newsów
15/10/2020
Ukraińscy lekarze odciążą służbę zdrowia w Polsce? Na przeszkodzie stoją procedury

Liczba zakażonych koronawirusem rośnie w szybkim tempie. W ostatnich dniach każdej doby przybywa ok. 5 tys. chorych. To rodzi obawy o wydolność polskiej służby zdrowia. W placówkach zaczyna brakować specjalistycznego sprzętu, a często także personelu medycznego. Zdaniem ekspertów Personnel Service pomóc mogłoby m.in. zatrudnianie większej liczby medyków z Ukrainy. Niestety, pomimo obowiązywania uproszczonej procedury zatrudniania, na przyjazd do Polski decyduje się tylko kilkudziesięciu lekarzy ze Wschodu rocznie. Zainteresowanie mogłoby być wyższe, lecz medyków odstrasza kosztowny i skomplikowany proces nostryfikacji dyplomów, który łącznie trwa ponad 1,5 roku.

<?php echo $item->post_title; ?>

Według „Barometru Zawodów 2020” cyklicznego badania Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS, wcześniej Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej) największe kadrowe braki w Polsce dotyczą branży usługowej, budowlanej i właśnie medyczno-opiekuńczej. Problemy w znalezieniu specjalistów mają zwłaszcza szpitale i placówki znajdujące się poza największymi polskimi metropoliami, które aktualnie odczuwają deficyt lekarzy, pielęgniarek, położnych, fizjoterapeutów czy opiekunów osób starszych i niepełnosprawnych.

 

Mur procedur na drodze do Polski

 

Wykwalifikowani pracownicy z Ukrainy, po przyjeździe do Polski, pracują często poniżej swoich kwalifikacji. Z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service wynika, że aż 3 na 4 Ukraińców pracuje na stanowiskach niższego szczebla, mimo że nawet połowa z tych osób posiada wykształcenie wyższe.

 

Dostępne statystyki pokazują, że liczba wykwalifikowanych pracowników ze Wschodu rośnie, nadal jednak jest to zdecydowana mniejszość. W pierwszym półroczu 2020 roku, jak wynika z danych MRiPS, pracę w naszym kraju zaczęło zaledwie 23 lekarzy i 9 pielęgniarek z Ukrainy. W analogicznym okresie 2019 roku takich lekarzy było jedynie 9. Wzrost zatem jest ponad dwukrotny, jednak nadal jest to kropla w morzu potrzeb. Zdaniem ekspertów Personnel Service jednym z powodów takiego stanu rzeczy są skomplikowane procedury uznania ukraińskiego wykształcenia.

 

– Pracownicy medyczni z Ukrainy chcą pracować nad Wisłą, jednak napotykają na swojej drodze mur złożony z licznych procedur. W Polsce każda placówka ma własne zasady nostryfikacji dyplomów, co samo w sobie utrudnia zdobycie pozwolenia na pracę. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że procedury dla lekarzy, terapeutów i opiekunów spoza UE kosztują nawet kilkanaście tysięcy złotych i mogą trwać pół roku. Dodatkowo, ubiegających się o pozwolenie na pracę lekarzy czeka także obligatoryjna ścieżka prawna nadania statusu imigracyjnego oraz egzamin językowy – wymienia Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert rynku pracy.

 

Zaliczenie tych wszystkich szczebli zaledwie otwiera drogę do rozpoczęcia 13-miesięcznego stażu pod nadzorem doświadczonego specjalisty. Dopiero po pozytywnej weryfikacji tego ponad rocznego okresu, można starać się o pozycję samodzielnego lekarza.

 

Zamiast do Polski do Niemiec i UK

 

Zdaniem ekspertów Personnel Service, procedury w Polsce powinny się zmienić, jeśli chcemy konkurować o pozyskanie pracowników medycznych z Ukrainy z innymi krajami Europy. Dla przykładu, nostryfikacja dyplomów w Wielkiej Brytanii dla absolwentów wybranych ukraińskich uniwersytetów medycznych jest przyspieszona. Natomiast w Niemczech uznawane są wszystkie uczelnie medyczne działające na Ukrainie, co skraca czas nostryfikacji do nawet 3 miesięcy, po których lekarze ze Wschodu mogą w ograniczonym zakresie wykonywać swój zawód.

 

– Nic dziwnego, że wysokiej klasy fachowcy ze Wschodu z branży medyczno-opiekuńczej wybierają inne kraje UE.  Nie dość, że oferuje się im tam dobre zarobki, to zarazem nie obciąża biurokracją. W Polsce kończy się to tym, że medycy, w obliczu skomplikowanych procedur, decydują się na pracę poniżej własnych kompetencji. Zwłaszcza, gdy główną motywacją do emigracji jest dla nich szybkie poprawienie sytuacji finansowej – podsumowuje Krzysztof Inglot.

Zobacz więcej newsów