Podejście firm do rekrutacji jest aktualnie ostrożne, ale nie oznacza to, że odpływ pracowników z Ukrainy nie jest dla nich potencjalnym problemem. A nasi wschodni sąsiedzi korzystają z tego, że otworzyły się dla nich rynki Europy Zachodniej, Wielkiej Brytanii i Kanady – wskazują eksperci Personnel Service i zwracają uwagę, że spadająca podaż pracowników z Ukrainy może odbić się na polskiej gospodarce. Z wyliczeń Credit Agricole wynika, że w 2022 roku wartość dodatkowego popytu generowanego przez uchodźców z Ukrainy wynosiła nawet 17,6 mld zł.
W marcu br. 54 proc. Ukraińców deklarowało w „Barometrze Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service, że planuje wyjechać do innego kraju niż Polska. Najwięcej osób chciało pojechać do Niemiec (19,5 proc.) oraz do Kanady (19,5 proc.). Na trzecim miejscu znalazła się Wielka Brytania wskazywana przez co dziesiątą osobę. Te deklaracje mają swoje przełożenie na faktyczne działania. Z danych Federalnego Biura Statystycznego w Niemczech wynika, że w sierpniu br. w tym kraju przebywało ponad 1,1 mln Ukraińców.
– W Polsce dostrzegamy kurczącą się podaż pracowników z Ukrainy, których jest obecnie mniej niż w listopadzie czy grudniu zeszłego roku. Rynek pracy jeszcze tego nie odczuwa, znajduje się raczej w momencie równowagi. Kończą się prace sezonowe, a pracownicy z Ukrainy nie wracają na polski rynek pracy, więc nie ma w tym momencie nadpodaży. Natomiast, gdyby do naszego kraju wróciło nagle 10 a nawet 20 tys. pracowników z Ukrainy to bez problemu znaleźliby zatrudnienie, m.in. w fabrykach – wskazuje Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service, ekspert rynku pracy.
Wojna otworzyła Zachód dla Ukraińców
Agresja Rosji na Ukrainie stała się momentem, w którym wiele krajów ułatwiło uchodźcom przekraczanie swoich granic i szukanie pracy. W tym gronie znalazły się państwa Europy Zachodniej, w tym Niemcy, ale też Wielka Brytania i Kanada. Właśnie te destynacje nasi wschodni sąsiedzi wskazywali jako te, w których najbardziej chcą przebywać i pracować. Przed Ukraińcami otworzył się tym samym gigantyczny rynek pracy. Do tej pory przyjeżdżali do Polski, a inne kraje, jak Niemcy czy kraje skandynawskie wybierali wiedząc, że trafią tam głównie do szarej strefy. Szacunki Personnel Service wskazują, że spora część Ukraińców, których jest w Polsce ok. 2 mln, potraktowała nasz kraj jako tranzytowy i docelowo znajdują się oni już na rynkach pracy w bogatych krajach Europy Zachodniej. W Niemczech jest ich ponad 1 milion, a w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i innych krajach Europy może być to nawet łącznie 3,5 mln.
W „Barometrze Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service pracodawcy w Polsce wskazywali, że cenią pracowników z Ukrainy za szybką adaptację (44 proc.), pracowitość (39 proc.) oraz szybką naukę języka (32 proc.). Już co czwarty przedsiębiorca wskazywał, że ceni pracowników z Ukrainy za lojalność, doświadczenie i skromność. Te cechy są cenione na każdym rynku pracy, a zachodnie gospodarki potrzebują Ukraińców, podobnie jak Polska.
Brak Ukraińców a wzrost gospodarczy Polski
Z badania Szkoły Głównej Handlowej i Narodowego Banku Polskiego wynika, że polska gospodarka rozwijała się o 0,5 pkt proc. szybciej rocznie dzięki pracy imigrantów z Ukrainy. W szczycie ich napływu, czyli w latach 2016-2017 wzrost gospodarczy w Polsce zwiększał się o dodatkowe 0,7-0,8 pkt proc. w każdym roku dzięki imigracji. Ogólnie, w latach 2013-2018 Ukraińcy odpowiadali za aż 13 proc. wzrostu gospodarczego w Polsce. Natomiast z wyliczeń Credit Agricole wynika, że gdyby nie Ukraińcy, dynamika krajowego PKB byłaby o 0,5 pkt proc. niższa w 2022 roku. A wartość dodatkowego popytu generowanego przez uchodźców z Ukrainy mogła wynieść w ubiegłym roku od 13,4 do 17,6 mld zł.
Ukraińcy ratują też pracodawców, którzy przez wiele lat mierzyli się z deficytem kadrowym i rekordowym popytem na pracę. I mimo że strategie firm są ostrożne, spadająca podaż pracowników z Ukrainy może stać się dla nich już wkrótce odczuwalna.
– To wyzwanie tym bardziej, że przedsiębiorstwa nie są przygotowane na przyjęcie pracowników z innych części świata, którzy w teorii mogliby zastąpić Ukraińców. Doskonale wiemy, jak wdrożyć naszego wschodniego sąsiada do pracy, ale już zdecydowana mniejszość firm potrafi zatrudnić pracownika np. anglojęzycznego, szczególnie na niższym szczeblu. Dla firm niska bariera językowa w przypadku Ukraińców jest i zawsze była kluczowa. Zatrudnianie osoby z Azji to zupełnie inne wyzwanie, bo to nie tylko proces rekrutacji, który jest bardziej skomplikowany, ale potem np. nasz brygadzista musi umieć się dogadać ze swoimi pracownikami, a nie wszyscy mówią po angielsku, już nie wspominając, że nie wszyscy pracownicy muszą się tym językiem posługiwać – podsumowuje Krzysztof Inglot z Personnel Service.